Forum Wybrancy Strona Główna Wybrancy
Forum humorystyczne Temuś, Lecik, Hanuś i Zeiruś
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dawno, dawno temu...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wybrancy Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yui_Lin
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 4don

PostWysłany: Śro 10:55, 20 Sie 2008    Temat postu: Dawno, dawno temu...

Opowiadanie, którego pewnie i tak nie skończę, powstaje pod wpływem mojego podziwu dla twórczości Sapkowskiego i zauroczenia, jakim zwykła obdarzać bohaterów powieści. O czym i o kim jest? Sara wie o kim, ale cicho : )Na początek półtorej strony.



Ukląkłszy nad młodą dziewczyną zaklął z cicha.
Płeć mógł poznać tylko po resztkach jej stroju – twarz była jednym strupem krwi. Jak i reszta ciała.
***
Otworzyła oczy. Widziała jak przez mgłę. Widok otoczenia przysłaniała jej twarz mężczyzny, pochylonego nad nią, i dotykającego ran.
Syknęła z bólu.
Mężczyzna nawet nie cofnął rąk. Czuła jego delikatne opuszki palców, przypominające muśniecie wiatru. Speszona zamknęła oczy i zapadła w sen.
***
Otarł czoło chustą.
To nie był łatwy zabieg.
A jednak żyła. I okazywała wszelkie oznaki, iż przeżyje. Nie wierzył w cuda, ale teraz był jego świadkiem. Świadkiem czegoś niemożliwego, lub swojego niebywałego talentu, do którego przywykł się nie przyznawać. I nie wierzyć.
Był przy niej bez przerwy.
Nie raz widział kiedy otwierała oczy – wielkie oczy, koloru zachmurzonego nieba. I trwał w przekonaniu, iż ten wzrok jest czymś wręcz anielskim. Czasem miał wrażenie, jakoby te oczy uśmiechały się do niego. Zawsze odwzajemniał uśmiech. By dać nadzieję. I odrobinę czułości.
***
- Panie cyruliku, pozwoli pan na chwilkę.
Mężczyzna wstał i wyszedł z izby.
Starzec podsunął mu zydel z pod stołu. Cyrulik skorzystał z uprzejmości gospodarza.
Nie zaczął od razu. Wpatrywał się w okno, jakby szukał puenty w swoim życiu. Sprawiał wrażenie bardzo starego. Zbyt starego.
- Czy z Amywhiel... Czy ona będzie w pełni... Sprawna?
Balwierz zastanowił się przez moment.
- Nie jestem w stanie powiedzieć tego, czego ode mnie oczekujecie, panie. Skończyłem opatrywanie jej ran, nie ukrywam, że sprawa wygląda paskudnie, ale, jeżeli mam być szczery, większość nie przeżyłaby takiej nocy. A wasza córka odzyskiwała przytomność, by ją potem ponownie tracić.
Starzec milczał.
- Podałem środki znieczulające. Mam obawy co do jej strun głosowych – dodał.
Starzec wciąż milczał.
Jego pomarszczona twarz zdawała się nie wydawać żadnych, choćby najmniejszych emocji. Cyrulik rozumiał to. I nie męczył go pytaniami. Wykonywał tylko to, co do niego należało.
Nastała grobowa cisza. Żaden z mężczyzn nie odważył się choćby chrząknąć.
Motyl wleciał przez małe okno u poddasza i usiadł na palenisku umieszczonym po środku staroświeckiej chałupki. Nie była duża. Wręcz malutka. Gdzie ruch trojga osób stanowiłby już problem.
Nad wystrojem była widoczna wyraźna ręka surowego mężczyzny. Okna nie miały zasłon, parapetu nie zdobiły rośliny, a książki, papier i inne przedmioty poukładane były chaotycznie na małej półce i komódce. Inaczej niż w maleńkim pokoiku sypialnym, gdzie leżała dziewczyna. Tam były i firany i kwiaty. Uporządkowanych książek nie było, ale balwierz wiedział, że gdyby znalazły tam sobie miejsce, nie mieszałby się z pościelą, czy tuszem.
Gospodarz rzucał ukradkowe spojrzenia na osobnika, którego posadził na zydlu. Nie znał go w ogóle. Pojawi się niewiadomo skąd, napełniając jego dom ostrym, korzenno – ziołowym zapachem. Wyglądał młodo. Był szczupły i odziany w czerń. Jego oczy odziane były w czerń. Na szpakowatej twarzy osadzony był garbaty nos i wątłe, blado czerwone usta ściśnięte w nikłym uśmiechu. Sprawiał wrażenie godnego zaufania, jednak sędziwy czuł lęk przed nim, bał się jego wzroku. I wygnałby go, gdyby nie fakt, że ocalił jego córkę, jedyną osobę, dla której żył.
Motyl pofrunął ku sufitowi, by wylecieć tą samą drogą, którą się tu dostał.
Mężczyźni nadal milczeli. A cisza była nieznośna.
- Ugotuję rosół. Dotrzyma mi pan towarzystwa podczas obiadu? – odezwał się gospodarz.
- Z ogromną przyjemnością – odparł cyrulik.
***
Czterdziesta ósma godzina po zabiegu. Dziewczyna od tego momentu jest nieprzytomna. Podałem jej silny środek z aktyny. Było to dość ryzykowny, lecz Amywhiel nadal żyje.”

Odłożył pióro i przetarł twarz. Nie zmrużył oczu od operacji. Siedział przy swojej pacjentce, czując niewidzialną więź, która coraz mocniej przywiązuje go dziewki. Zmieniał regularnie opatrunki, przemywał rany, pomagał starcowi myć ciało i czesać włosy, a właściwie to, co z nich zostało.
Tęsknił za niebem w jej oczach. Chciał znów się do niej uśmiechać i podświadomie robił to, licząc, że to odpędzi zły urok i Amywhiel się ocknie.
Mimo wielu prób, urok nie prysnął.
Balwierz nie poddawał się.
***
Dziś mija tydzień. Wciąż śpi. Nie podaję więcej medykamentów. Nie chcę szpiclować jej organizmu tak dużą dawką ziół. Jestem prawie pewien, że z tego wyjdzie.”

Upuścił pióro i zamknął oczy. Musi się tylko ocknąć – pomyślał, ale nie zapisał tego w notatkach. Momentalnie zapadł w drzemkę.
Nie doznawszy porządnego snu przez mijające siedem dni zapadał w pół sen często. Ale zaraz powracał do rzeczywistości.



To na razie na tyle. Może dzisiaj wieczorem znów coś wyklepię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yui_Lin dnia Śro 10:56, 20 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hanyou
Administrator



Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 2754
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hell

PostWysłany: Śro 11:24, 20 Sie 2008    Temat postu:

Był szczupły i odziany w czerń. Jego oczy odziane były w czerń.

powtórzenie ;)

A tak ciekawe ;] w takim staropolskim stylu;D nice nice ;D czekam na dalej ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yui_Lin
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 4don

PostWysłany: Śro 11:28, 20 Sie 2008    Temat postu:

Tu miało być powtórzenie :D Tak, dla zaakcentowania xD
Ale faktycznie dziwnie brzmi:x Ale już wiem jak to naprawić :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yui_Lin
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1257
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 4don

PostWysłany: Śro 19:32, 20 Sie 2008    Temat postu:

I kolejny kawałek. Jest nudny. Nic na to nie poradzę. To opowiadanie i tak nie jest jakieś szczególne.Ale czuję potrzebę pisania go.




Otworzyła oczy. Nie wiedziała jak długo spała. Rozejrzała się na tyle, na ile pozwoliły jej gałki oczne. Była nakryta kocem. Jej kasztanowe włosy splecione w warkocz zostały ułożone na ramieniu. Nie mogła ruszyć głową. Czuła bandaże przywierające do jej skóry.
Z łóżka widziała okno. I firankę, jej własne dzieło. Stał tam też kwiat, który ocaliła, wykopawszy z jarmarkowej ziemi i przesadziwszy do ręcznie zdobionej donicy. Na lewo od niej stał regał z idealnie poukładanym ubiorem i narzutą na pościele. Na prawo znajdowały się drzwi do izby obok, a przy drzwiach biurko z krzesłem z olchowego drewna. A na krześle siedział on. Wydawało się jej, że spał, lecz gdy tylko spróbowała podnieść trochę głowę syknęła z bólu i poderwała mężczyznę na nogi.
Długo na nią patrzył. A ona nie kryła zdumienia.
Nagle otrząsnął się i opuścił w pośpiechu pomieszczenie.
Dziwna euforia pojawiwszy się gdy go ujrzała natychmiast znikła.
***
W mgnieniu oka wybiegł przed chatę, a jego wzrok chorobliwie szukał starca. Udał się za dom, na podwórze, lecz nie znalazł gospodarza ani w oborze, ani wokoło niej. Musiał wyruszyć na polowanie, lub do sąsiadującej wsi. Zrezygnowany wrócił na brukową ścieżkę prowadzącą do chałupy i po chwili wahania znalazł się z jej drzwiami.
Na palenisku dostrzegł kociołek z wodą. Rozpalił piec, by ją nagrzać. Tylko odrobinę. Przelawszy do miski wrócił do pokoiku sypialnego.
Dziewka miała zamknięte oczy, lecz gdy tylko cicho wszedł otworzyła je.
Westchnąwszy cicho postawił miednicę przy łożu i torbie, której dziewczyna nie mogła zauważyć a sam usiadł przy niej, zaczynając odwiązywać bandaże na twarzy dziewki.
- Jestem Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy – wyrecytował nie oczekując odpowiedzi – i jestem cyrulikiem. Chcę Ci pomóc, nie obawiaj się mnie.
- Cyrulikiem się młotki straszy, bo zęby rwą – wychrypiała Amywhiel.
Cofnął ręce nie udając zdumienia. Przemówiła! A jednak! Choć miała wyraźne problemy mówiła!
- Istotnie – uśmiechnął się do niej – lecz mi i zielarstwo i alchemia nieobce.
- Ha! Więc nie tylko żeś cyrulikiem zwykł się tytułować! Można zatem rzec, żeś ni cyrulik, ni medyk- postarała się odwzajemnić uśmiech, ale bolały ją nadciąganie ścięgien wokół ust.
Nie odpowiedział. Ściągnął opatrunek z jej głowy.
Blizny goiły się w wolnym tempie. Wiedział, że się nie zabliźnią.
- Opatrunku na fizys nie będę Ci już więcej zakładał. Szybciej się rany leczyć będą – powiedział, poczym zaczął przemywać twarz Amywhiel chustką zamoczoną w ciepłej wodzie, którą przyniósł.
Milczeli przez chwilę.
- Ojciec nad kominem małe lustro trzyma. Emielu Regisie o bardzo długim nazwisku i wielu profesjach, mógłbyś mi je podać? – zapytała z lekką ironią w głosie.
- Bezzwłocznie – odparł, po czym odszedł.
Wiadome było, że lustra jej nie poda, choć leżało tam, gdzie mówiła. Wiadome było, że przykrości jej nie chciał sprawiać. Zaklął z cicha, co nie było w jego zwyczaju, a jednak coraz częściej to robił.
Czekała na jego powrót. Po zdjęciu opatrunków czuła jak jej skóra oddycha. Chciała dotknąć twarzy, ale unosząc rękę poczuła nieznaczny ból. Zaniechała prób. Widocznie tak musiało być.
Pojawił się, lecz nie miał lustra w dłoni.
Spojrzała na niego pytająco.
- Nie mogłem znaleźć – zełgał bez skrupułów.
Dziewczyna spuściła wzrok.
- Jest aż tak źle? – zapytała, starając się panować nad swoim głosem.
Nie odpowiedział. Bo cóż jej miał na to rzec?
Był intelektualistą, często to okazywał w różnym towarzystwie. Teraz jednak nie wiedział co doradzić i jak pocieszyć.
- Przyniosę jedzenie – mruknął.
- Tak – powiedziała i zamilkła.
On także.
***
Po kilkunastu dniach stopniowo ściągał opatrunki i nie zakładał ich na nowo. Martwił go starzec, który nadal nie powracał, ale dziewczyna uspokoiła go, opowiadając o polowaniach, na które zapraszał chłopów z pobliskich wiosek. Czasem nie bywało go nawet dwa tygodnie. A dziewka zaradna była, i bronić się umiała i pożywienie sobie zdobywała. Regis popołudnia spędzał na przypatrywaniu się bujnej roślinności wokół domu. Zbierał zapasy roślin i ziół leczniczych, których już mu niemalże brakło.
- Kim jesteś tak naprawdę, Regis?- pytała dziewczyna, a on tylko ściskał wąskie usta w uśmiechu.
- Wędrowcem – za każdym razem odpowiadał jej.
Amywhiel nie była tak zamknięta jak on. Opowiadała mu o sobie. O Marzeniach. I o tym jak starzec szybko je rozmywał. Chciała uczyć się magii, chciała wojować. Ale za nic w świecie nie chciała opuszczać ojca. I to ją ograniczało. Umiała czytać i pisać. Ciekawiła ją historia i geografia. Często przysłuchiwała się w skupieniu opowieściom Regisa o świecie i jego sprawach. Ale on sam o polityce dużo nie wiedział.
Wyraźnie nie chciała mówić o przyczynach, w jakich została tak mocno poturbowana.
A on nie naciskał. Rozumiał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hanyou
Administrator



Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 2754
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hell

PostWysłany: Śro 20:33, 20 Sie 2008    Temat postu:

wcale nie jest nudne ; ] czekam na dalszy ciag ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wybrancy Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin