Wybrancy

Hanyou

Spojrzał ponownie na niego.
- Tak właśnie poświęciłem dla Ciebie tych ludzi, ale możliwe, że to był bład. Skoro nie dostaje nic w zamian. - powiedział do niego na wstępie, a potem dodał. - Nie wiem co nas łaczy, na pewno nie jest to uczucie, nie z mojej strony. Nie odczuwam emocji, napewno nie miłości Nie zabije Cie teraz...- powiedział do niego i skrzywił się lekko.
Poświęciłem dla Ciebie tych ludzi... poświeciłem ludzi, którzy kochaja niemcy dla rozpieszczonego panicza.

Teruna

Leny poczuł się tak, jakby dostał w twarz, albo obuchem w łeb, albo i to i to, bo poczuł się tak samo znieważony jak i zszokowany.
- Błąd... I nic do mnie nie czujesz...- powtórzył sobie i jemu jego słowa -Zabawiłeś się mną i uważasz, że dam się jeszcze zabić? Nie, nie, cholera. Nie widzisz, że to wszystko jakieś kłamstwo ? - złapał go za ubranie i potrząsnął mocno - Więc dlaczego do mnie wracasz? Dlaczego wciąż wracasz? Zgodziłeś się mieszkać ze mną, zgodziłeś się ze mną być, więc co Ci odpierdoliło? Nie rozumiem, William, nic z tego nie rozumiem. To wszystko się wyklucza, to co ze mną robisz jest nie do pojęcia. Więc się decyduj kim dla Ciebie jestem, bo tu się toczy gra o moje życie. I nie ważne ile go tam jeszcze zostało. Jestem von Osterhagen i przeżyję je z godnością. Nie sprzedam tanio swojej skóry, nawet Tobie, idioto, którego pokochałem!

Hanyou

Dał sobą potrząsnać, ale nie patrzył wtedy na niego.
- Nie zabawiłem się toba debilu. Ochroniłem Cię, ale nie potrafisz tego zrozumiec... Wszystko uogolniasz, ja pierdole. Jeśli idziesz do jebanej pracy to co robisz? Podporządkowujesz się szefowi. I musisz go słuchać bo zostaniesz wylany. Tak samo jest tutaj, będziesz fikał dostaniesz kulke w łeb i tyle. Więc przestań, Lenart przestań. Nie bedziesz musiał brać udział w żadnej akcji, w niczym, nie musisz się o nic starać,więc nie odpierdzielaj szopek.- powiedział do niego i oparł się o fotel.

Teruna

Puścił go i oparł się o drzwi samochodu. Na twarzy wciął malowało się największe zdumienie. Proste słowa Williama trafiały do niego, w Oracle też wiele punktów regulaminu było opatrzone karą śmierci, ale nigdy nie groziła mu nią żadna bliska osoba.
-Ani nie będę musiał uczestniczyć w pieprzonych zjazdach, bo są nieobowiązkowe. Ale nie rozumiesz, że ja nie mówię o jebanych Rubinowych Orłach? Nie wiem, czy mogę Ci ufać, nie wiem, czy zasypiając obok Ciebie jeszcze się kiedyś obudzę - wstrzymał oddech gdy znów poczuł ciepło w podbrzuszu. - Więc wysil się, człowieku bez emocji i powiedz coś do mnie. Powiedz co masz zamiar zrobić? Co będzie jutro?

Hanyou

Westchnał i spojrzał znów na niego.
- Nic Ci z mojej strony nie grozi, sam nic Ci nie zrobie Leny.- powiedział do niego.
- Co mam zamiar zrobić? Zrobić Test, zadam Ci jedno jedyne pytanie, takie jakie dostał Kurt i jeśli odpowiedź będzie bezpieczna nic Ci się nie stanie.- odpowiedział na jego ostatnie pytania i poczuł znów to przytłaczajace zmęczeniem, a rana na policzku i piersi zaczęła palić, nieprzyjemnie, ale nie boleśnie.